Praktyka medytacji

Teoria medytacji

Mistrzowie medytacji

Medytacja a Wielkie
Systemy Duchowe

Medytacja a seksualność

Medytacja a stres

Medytacja a zdrowie

Polecamy

Czytelnicy piszą
Linki

Ebooki o rozwoju
Ebooki - wszystkie

Strona główna






relaksacja









Rozwoj Duchowy







zen coaching



Bybass
HiFi-speakers





Aktualności                Sklep              Kontakt              FORUM                Blog
 

 

 

Medytacja Zen 

Słowo „Zen” jest japońskim brzmieniem chińskiego „Chan”, 
które z kolei oznacza „dhjanę”. 
Dhyana
to w systemie jogi indyjskiej etap następujący po koncentracji (dharanie), 
będący medytacyjnym wchłonięciem.

 

Tradycyjne teksty ZEN:

  1. Diamentowa Sutra
  2. Sutra Serca

 

Dlatego nazwa Zen podkreśla, 
że jest to szkoła rozwoju duchowego 
bazująca przede wszystkim na medytacji. Jak wiadomo inne szkoły duchowe mogą kłaść większy nacisk, czy to na studiowanie teoretyczne, czy też – jeszcze inne – np. na reguły dyscypliny.

 


Za pierwszą naukę typowo w stylu Zen 
uważa się kazanie Buddy Siakjamuniego 
wygłoszone na Górze Sępów
W czasie tego zdarzenia 
Budda patrząc na zgromadzonych 
milczał przez dłuższą chwilę, 
po czym – nie wypowiadając ani jednego słowa – 
zerwał kwiat i uniósł go do góry. 
Wszyscy uczniowie byli zaskoczeni przebiegiem 
tego kazania, 
jedynie sędziwy Mahakaśjapa uśmiechnął się, 
w pełni rozumiejąc sens tej nauki.

Uważa się, że tak zaczęła się sukcesja tradycji Zen, a Mahakśjapa był jej pierwszym sukcesorem. Mistrzem, który przeniósł tę tradycje do innych części świata był słynny Bodhidarma, który kilkaset lat później udał się pieszo z Indii do Chin. Tam zaś, po słynnej rozmowie z chińskim cesarzem, osiadł w legendarnym klasztorze Szaolin, dając początek chińskiej linii.

Bodhidarma przez długi czas poszukiwał metody, która pozwoliłaby mnichom efektywnie medytować w celu odkrycia swej najgłębszej natury, będącej sercem nauczania Buddy, a nie jedynie popadać w drzemkę.
W końcu, po wielu latach medytacji nad tą kwestią, ukazało mu się rozwiązanie. 
Mistrz wprowadził wtedy, jako uzupełnienie praktyki medytacji siedzącej, regularny trening Kung-Fu i Qi Gongu.

Tradycja ta przetrwała do dzisiaj i klasztor Szaolin nadal kojarzy się jako miejsce niezrównanego mistrzostwa w sztukach walki.
 

            Zen charakteryzuje się jako bezstopniową ścieżkę sutr. Oznacza to, że chociaż system ten nie kładł istotnego nacisku na studiowanie teorii (sutr), to jednak zazwyczaj rozwijał się w środowisku klasztornym, które – najogólniej mówiąc – poważało (lub przynajmniej znało w jakimś stopniu) system sutr i reguły życia mnisiego. Dla porównania tybetański bezstopniowy system duchowy – Dzogczen – rozwijał się intensywnie m.in. w środowisku świeckich joginów, którzy nie byli zobowiązani do przestrzegania celibatu, powstrzymywania się od alkoholu itd. (zasad bliskich życiu mnisiemu).  


 

System Zen zasadniczo dzieli się na dwie gałęzie – Soto i Rindzai. Wydaje się, że Soto bliskie jest najbardziej pierwotnym nurtom chińskiego Chan, czy też systemowi dhjany funkcjonującemu w Indiach. Rindzai rozwinął się później w oparciu o używanie opowieści o zdarzeniach z życia mistrzów Zen (koanów).

 

Medytacja szkoły Soto bazowała na koncentracji na oddechu. Mówiąc żargonem Zen obie szkoły za swoją główną zasadę miały „odcinanie myślenia” – Soto odcinało myślenie przy pomocy oddechu, Rindzai – przy pomocy koanu

W systemie Soto utrzymuje się Dhjanę (medytacyjne wchłonięcie) poprzez jednopunktowe skupienie myśli na oddechu i utrzymywanie swojej obecności w hara (punkcie siły życiowej dwa palce pod pępkiem).

System Rindzai w zasadzie także może posługiwać się skupieniem na oddechu i punkcie hara, ale dodatkowo posługuje się koanem, który jest pytaniem, na które nie ma logicznej odpowiedzi.

 

 

KOAN

 

Oto przykładowy koan: „Pewien mistrz zapytał ucznia – gdybyś wisiał na drzewie, mając związane ręce i nogi, trzymając się gałęzi jedynie zębami, a na dole przybył by jakiś człowiek i zapytał cię <dlaczego Badhidarma przyszedł z Indii do Chin>, to co byś wtedy zrobił?”

            Znaczenie tego koanu jest następujące. Pytanie „dlaczego Bodhidarma przybył z Indii do Chin” oznacza inaczej „czego nauczał Bodhidarma”, czyli inaczej „jakie jest najgłębsze znaczenie buddyzmu, które przekazuje szkoła Zen?”.
Sytuacja, kiedy ma się związane ręce i nogi i trzyma się gałęzi zębami, oznacza sytuację, w której każde z dwóch wyjść jest problematyczne. W opisanej sytuacji, jeżeli wiszący otworzy usta (by udzielić odpowiedzi), to spadnie i zabije się. Ale jeżeli pytający człowiek byłby bardzo zdeterminowany i silny, to także – w przypadku nie udzielenia żadnej odpowiedzi przez wiszącego – mógłby się rozzłościć i np. go zabić.

Zatem – cokolwiek by nie zrobił wiszący – będzie w bardzo trudnej sytuacji (np. może stracić życie).

            Jednak odpowiedzią na ten koan jest znalezienie takiego stanu umysłu, jaki jest sednem szkoły Zen, odnalezienie tego duchowego doświadczenia, którego nauczał Bodhidarma. Właśnie po to zadaje się koany. Jeżeli praktykujący przetnie w swoim umyśle wszelkie alternatywny i znajdzie się w najgłębszej naturze umysłu, to odnajdzie wymiar, w którym nie ma życia, ani śmierci.

W płaszczyźnie bardziej względnej koan ten ma nauczyć medytującego mocy działania – takiego stanu umysłu, w którym przecina on wszystkie „za i przeciw” i wchodzi „na 100 %” w to, co robi. Czyli, koan ten można by nazwać „koanem determincji”.

Inny przykład klasycznego koanu nazywa się „Mu”. Słowo „mu” zazwyczaj tłumaczy się jako „nie”. Historia jest następująca:

Pewien mistrz Zen (Dżo Dżu) objaśniał mnichom w klasztorze Sutrę (tekst przypisywany Buddzie), w której istnieje wypowiedź Buddy mówiąca, iż w swej istocie wszystko we wszechświecie jest doskonałe, a wszystkie istoty posiadają doskonałą, oświeconą naturę, niczym Budda. W tym czasie obok klasztoru przebiegał schorowany i pokrytymi parchami pies; pewien mnich słuchający wkładu zapytał: „Mistrzu, a czy ten pies, także ma naturę Buddy?” Mistrz odpowiedział „Mu” (nie!)”.

            Pytanie jest zatem takie: skoro Budda powiedział, że wszystko ma oświeconą naturę Buddy, a Dżo Dżu powiedział, że pies jej nie ma, to „co jest prawdą?” Ponadto: „który z tych dwóch nauczycieli ma rację?” oraz „jaka jest prawdziwa natura psa?”.

            Znaczeniem tego koanu jest to, że ludzie niekiedy gubią bezpośredni kontakt z rzeczywistością, przywiązując się jedynie do słów. Dlatego należy odkryć, że choć Budda i mistrz Dżo Dżu użyli całkowicie odmiennych słów, to mówili o tym samym. Aby faktycznie móc postrzec, jaka jest prawdziwa natura psa – należy się bardziej otworzyć na otaczającą rzeczywistość.

SPECYFIKA METOD ZEN 

            Jak widzimy koany wskazują na medytacyjne doświadczenie dhjany, która jest poza słowami. Chodzi o rozwijanie medytacji na najbardziej fundamentalną duchową rzeczywistość, która jest poza logicznym rozumowaniem. W języku zachodnim nazwalibyśmy tę rzeczywistość „Duchem”, jednak Zen zwraca uwagę, że kiedy mówimy Duch, to możemy poprzestać na samym tylko słowie, wcale nie doświadczając tej ostatecznej rzeczywistości. Dlatego szkoła ta używa takich metod, aby maksymalnie zwiększyć szansę, że praktykujący faktycznie doświadczył jakiegoś duchowego przebicia się do głębszych poziomów. Jej metody mają na celu uniemożliwić nadmierne przywiązanie do logicznego rozumowania, prowokując doświadczanie rzeczywistości ponadlogicznej (intuicyjnej, duchowej). Niebezpieczeństwem jest jednak poprzestanie na samej tylko manierze negowania logiki; w takim przypadku nie rozumie się właściwie nauk Zen. Przesłaniem tych nauk nie jest bowiem jakieś dziwactwo i negowanie wartości, ale raczej bezpośrednie wskazywanie na doświadczenie duchowego przebudzenia, jakiego nauczał Budda. 

Dla niektórych osób metody Zen mogą być nieco utrudnieniem, z uwagi na unikanie teoretycznego wyjaśniania, a poleganie bardziej na wskazywaniu na bezpośrednie doznania. Zasadniczo ma to jednak sens, kiedy pracuje się bezpośrednio z doświadczonym mistrzem Zen. W przeciwnym razie potrzebujemy nieco więcej wyjaśnień, aby uchwycić subtelne wewnętrzne znaczenie nauk Zen.

            Jeżeli nie mamy bezpośredniego kontaktu z rozwiniętym wewnętrznie (duchowo) mistrzem Zen, to wtedy możemy polegać na wyjaśnieniach i metodach innych szkół, traktując Zen jako ścieżkę, która niczym witaminy, dodaje naszemu duchowemu rozwojowi dodatkowego uroku i dynamizmu.

Po prostu rozwijając się duchowo i medytując, po jakimś czasie budzi się w nas głębsza intuicja, i wtedy nauki szkoły Zen stają się dla nas coraz bardziej jasne.

            W efektywnym użytkowaniu ścieżki, jaką jest Zen, istotne jest to, abyśmy otworzyli swoje serce. Kiedy siedzimy Zazen, to nie ma być to bowiem jedynie siedzenie naszego ciała, ale doświadczanie „bycia” całej naszej istoty. Pewien chiński nauczyciel (Yogi Chen) zwracał uwagę, że w dawnych Chinach metoda Chan (tzn. siedzenie Zazen) stawała się efektywna, kiedy uczeń doświadczył już pierwszego duchowego wglądu. Wcześniej zazwyczaj próbował on nieco zgłębić te nauki teoretycznie, podążał za jakimś nauczycielem, czy też udawał się do wielu mistrzów na rozmowy. W którymś momencie, w wyniku kontaktu z mistrzem, budziło się w nim spontaniczne, duchowe przeżycie wewnętrznego światła. I właśnie wtedy, z tym doświadczeniem, zasiadał on do Zazen (medytacji siedzącej), aby osiągnąć pełną realizację.

            Dzisiaj oczywiście żyjemy w zupełnie innych warunkach i nie jesteśmy w stanie wiernie odtworzyć okoliczności praktyki Zen w dawnych Chinach. Jednak, czy to traktując Zen jako swoją główną metodę, czy też jako narzędzie uzupełniające, którym się interesujemy dodatkowo – możemy wynieść z kontaktu z metodami Zen wielką inspirację.

            Najlepiej jest spotkać doświadczonego nauczyciela Zen, posłuchać jego nauk, popróbować jego zaleceń. Wtedy możemy wykonywać regularny trening Dhajany (medytacyjnego wchłonięcia) siedząc codziennie np. po 30 min. w Zazen.

 

METODA ZAZEN

 

Metoda Zazen polega na siedzeniu (np. w pozycji japońskiej, czy ćwierćlotosie, półlotosie, czy lotosie) w Zazen, przez np. 20-40 min. Sesję taką powtarza się codziennie. Oczywiście w dawnych czasach niektórzy praktykujący siedzieli nieraz w takiej medytacji nawet przez kilka dni. Jednak jeszcze istotniejsze jest to, że wykonywanie 30-to minutowych sesji każdego dnia jest wystarczające, jeżeli staramy się utrzymywać skupiony, wolny od pomieszanych i chaotycznych myśli, umysł podczas codziennych zajęć.
Czyli: kiedy idziemy, to jest to Zazen chodzenia, kiedy biegniemy – Zazen biegania, kiedy czytamy – Zazen czytania itd. Z kolei samo Zazen (siedzenie Zen) polega na tym, by podczas sesji podążać uwagą za oddechem i jednocześnie utrzymywać swoją obecność w punkcie energii życiowej w brzuchu (hara – dwie szerokości palca pod pępkiem). W takiej pozycji, pomagając sobie koncentracją na oddechu i skupieniem na hara, staramy się doświadczać umysłu dhjany.

Niektórzy mistrzowie zwracają uwagę, że koncentracja na oddechu, oraz skupienie na hara, nie powinny być przesadnie mocne (nie powinniśmy być nadmiernie napięci i nerwowi). Znacznie ważniejsze jest otwarcie się na wewnętrzny wymiar światła i intuicji, który w tej metodzie nazywa się „naszą prawdziwą naturą”, czy też „naturą Buddy”.
Analogicznie do innych metod medytacji, można powiedzieć, że krótkie bardziej ostre przykucie uwagi stosuje się na samym początku medytacji, by „przeciąć” błąkające się myśli, a potem (w dalszej części medytacji) bardziej stosuje się umysł obserwacji. Kiedy znowu pojawiają się nadmierne chaotyczne myśli – znowu stosujemy krótkie wyostrzenie koncentracji.

Podporą do medytacji Zazen jest podążanie swoją myślą za oddechem. Ponadto w pewnym stopniu przykuwamy uwagę w punkcie hara („chi hai” – punkt „morze energii” – centrum siły życiowej dwie szerokości palca pod pępkiem). Punkt ten jest jednocześnie punktem ciężkości ludzkiego ciała. Zaleca się by podczas Zazen starać się niejako postrzegać otaczającą rzeczywistość poprzez miejsce hara. Pomaga w tym mudra lotosu – ułożenie dłoni w kształcie owalu pod swoim pępkiem.
Zbyt ostra koncentracja na hara, choć może niekiedy wywoływać doświadczenia zbliżone do kensio, to jednak powoduje niejednokrotnie zakłócenia w funkcjonowaniu energii wewnętrznej. By tego uniknąć zaleca się umiarkowane skupienie na hara – postrzeganie rzeczywistości jak gdyby „oczami hara”.
W wyniku takiej obserwacji, z czasem odkrywamy „swą pierwotną twarz” i coraz pełniej doświadczamy „dlaczego Bodhidarma przybył z Indii do Chin”, czyli doświadczamy Chan.
Pewną podpórką w tego typu metodzie jest połączenie oddechu np. z jego ciągłym liczeniem (możemy cały czas podczas sesji liczyć oddechy od 1-10).
 W wyniku tego stopniowo coraz bardziej pojawia się w nas umysł skupienia, a następnie obserwacji, a w końcu umysł Chan (niedualnej jedności absolutu i świata).
Uważa się, że każdy praktykujący kontynuuje regularnie swoje Zazen, zazwyczaj po około 6-7 latach osiąga stosunkowo duży wgląd w swoją najgłębszą istotę.

 

POZIOMY REALIZACJI ZEN 

            Warto jeszcze na koniec powiedzieć parę słów o realizacji, jakiej naucza się w szkole Zen. Kiedy poprzez przechodzenie poprzez grube i subtelne poziomy rzeczywistości praktykujący dochodzi do doświadczenia nie dającego wyrazić się w słowach absolutu, to jest to bardzo fundamentalne doświadczenie Zen, jednak nie uważa się go tutaj za końcowe.

Uważa się, że to raczej w hinduizmie (bardziej medytacyjnych jego nurtach) dojście do pierwotnego poziomu Brahmana uważa się za cel ostateczny. W Zen natomiast po odkryciu ostatecznej Pustki (rzeczywistości poza projekcjami naszego umysłu, nie dającej się wyrazić w słowach), dąży się do zintegrowania tego doświadczenia z codziennością (własną percepcją świata) i odkrycia rzeczywistości miłości (prawdy – wszystko takie, jakie jest – jest kompletne), następnie odkrycia rzeczywistości chwili (współczucia, właściwego działania w każdej sytuacji). Czyli – dąży się do zintegrowania doświadczenia ostatecznego absolutu (Siunjaty, Pustki) z percepcją i codziennym funkcjonowaniem. 

Poziomy takie podkreśla wiele szkół Zen. System koanów (w połączeniu z medytacją, w przeciwnym razie jest on jedynie rozrywką intelektualną) służy zatem zarówno jako narzędzie pracy do odkrycia ostatecznej rzeczywistości Siunjaty i wolności od wszelkich ograniczeń, a następnie do połączenia tego doświadczenia z codziennością. Praktykujący nie powinien zachowywać się jak słoń w składzie porcelany, ale połączyć moc wypracowaną podczas medytacji z wrażliwością i umiejętnością współpracy z otoczeniem.

powrót do góry strony

 

zamów: "Trening autogenny Schultza"