Vortal  o  medytacji  Aktualności     Sklep   Kontakt     

 


Historia Su Tung Po

ze: "Strzepując popiół na Buddę", mistrz Zen Soen Sa Nim


Su Tung-po był jednym z największych poetów za dynastii Sung. 
Był sławny nie tylko jako poeta, ale także jako eseista, malarz i kaligraf. W młodym wieku zdobył wielką wiedzę w dziedzinie zarówno konfucjańskiej jak i buddyjskiej literatury klasycznej. 
Mówi się, że znał na pamięć cały kanon buddyjski liczący około 84000 tomów.

Kiedy miał 20 lat, zdał egzamin do wyższej szkoły urzędniczej i został mianowany inspektorem czterech prowincji, oficjalnym przedstawicielem cesarza. 
Funkcja ta polegała na sprawdzaniu, czy wszystkie rządowe dekrety są w tych okręgach respektowane. 


W czasie swoich podróży mógł także odwiedzać słynne klasztory buddyjskie i dla własnej przyjemności egzaminować mistrzów i mnichów. 
"A więc znasz sutrę Awatamsakę, tak? Dobrze, a więc powiedz mi jakiej doktrynie poświęcone jest ostatnie pięć linijek w rozdziale czterdziestym trzecim?". 

Nawet najbardziej uczeni mistrzowie nie mogli zapamiętać wszystkich tekstów, nie potrafili więc odpowiedzieć na jego pytania. Ostatecznie, zdegustowany tym, co nazywał lenistwem i niedouczeniem mnichów, przestał ich odwiedzać. 


Pewnego dnia jednak powiedziano mu, że w Klasztorze Nefrytowych Źródeł przebywa bardzo uczony mistrz zenu, który z pewnością będzie mógł odpowiedzieć na każde pytanie, jakie mu się zada. Su Tung-po dosiadł zatem konia i pojechał sam się o tym przekonać.
Zgodnie z tradycją każdy musiał czekać przy bramie klasztoru na strażnika, który wprowadzał go do środka.

Ale Su Tung-po otworzył bramę sam, wjechał na dziedziniec i zaraz poszedł wprost do głównej sali wykładów. Usiadł tyłem do Buddy i czekał, aż ktoś przyjdzie.  Po krótkiej chwili zjawił się mistrz. Podszedł do Su Tung-po i skłonił się z szacunkiem: "Witaj panie! To wielki zaszczyt przyjmować tak wysokiego urzędnika jak ty w naszym ubogim przybytku. 
Jakie jest, jeśli można spytać, twoje imię?". - Nazywam się Ch`eng.(Ch`eng znaczy waga) - Pan Waga? Co za ciekawe imię! 
- Nazywają mnie tak, ponieważ ważę wszystkich znakomitych nauczycieli w całym kraju. 

Nagle mistrz wydał ogłuszający krzyk. Następnie, uśmiechając się zapytał: "Ile to waży?" Odpowiedzi na to nie było w żadnej z sutr. Su Tung-po zaniemówił. Jego duma rozpadła się na kawałki i pokłonił się z szacunkiem mistrzowi. 
Od tej chwili został wyznawcą buddyzmu.


Po pewnym czasie Su Tung-po został przeniesiony do innej prowincji, gdzie poznał mistrza zenu imieniem Fo Yin. Bardzo się wzajemnie zaprzyjaźnili i mówiono, że byli jak dwaj bracia. 
Pewnego dnia Su Tung-po odwiedził Fo Yina odziany w swe urzędowe szaty. Były one uszyte z niebieskiego i zielonego jedwabiu, ze złotymi haftami, i przepasane wielkim nefrytowym pasem, oznaką godności. Były to bardzo kunsztowne szaty. 

Kiedy Su Tung-po wszedł do pokoju, Fo Yin rzekł: - Wybacz mi, wielmożny panie, to nieodpowiednie miejsce do siedzenia w moim ubogim pokoju. Wszystko, co mogę ci zaofiarować, to tylko poduszka na gołej podłodze. Su Tung-po powiedział: - Och, w porządku, usiądę na tobie. 

Fo Yin na to: - Pozwól, że zadam ci pytanie. 
Jeżeli odpowiesz właściwie, wtedy użyjesz mnie jako krzesła. Jeżeli nie, będziesz musiał mi dać swój nefrytowy pas. 
- Dobrze. 
- Jest powiedziane w Sutrze Serca, że materia jest nicością, a nicość materią. 
A więc jeżeli użyjesz mnie jako krzesła, czy nie jest to przywiązanie do materii, bez zrozumienia jej zasadniczego nieistnienia? A skoro wszystkie rzeczy naprawdę nie istnieją, to na czym usiądziesz? 

Su Tung-po zatkało. - Widzisz, jesteś przywiązany nawet teraz. Odrzuć wszystkie rozróżniające myśli. Wtedy zrozumiesz.  Su Tung-po wręczył mu swój nefrytowy pas. Od tego czasu praktykował zen z wielką gorliwością.
Medytował przy każdej okazji, czytał wiele książek zenu i odwiedzał mistrzów, kiedy tylko mógł. 


W Klasztorze Wschodzącego Smoka mieszkał sławny mistrz zenu imieniem Chang Tsung. Su Tung-po udał się do niego i powiedział: - Proszę, naucz mnie Dharmy Buddy i otwórz moje oczy, które nie widzą. 
Mistrz, po którym się spodziewał, że będzie samą duszą współczucia, zaczął krzyczeć na niego: - Jak się ośmieliłeś przyjść tutaj, szukając martwych ludzkich słów! Dlaczego nie otworzysz uszu na żywe słowo przyrody? Nie mogę mówić do kogoś, kto wie tak wiele o zenie. 
Wynoś się! 

Su Tung-po wyszedł z pokoju chwiejąc się z wrażenia. Co mistrz miał na myśli? Co to za nauka, jaką może dać przyroda, a nie człowiek? 
Całkowicie pochłonięty tym pytaniem, Su Tung-po dosiadł konia i odjechał. Stracił orientację i pozwolił, aby koń sam powiózł go w kierunku domu. 
Koń biegł górskimi ścieżkami. Nagle dotarli do wodospadu. Do uszu Su Tung-po dobiegł huk wody. 
Zrozumiał. 

A więc to było to, o czym mówił mistrz zenu! 
Cały świat - i nie tylko ten świat, ale wszystkie możliwe światy, wszystkie najbardziej odległe gwiazdy, cały wszechświat - był nim samym. Zsiadł z konia i pokłonił się w kierunku klasztoru.
Tego popołudnia Su Tung-po napisał następujący wiersz: 

Grzmiący wodospad to złote usta Buddy. 
Góry w oddali to jego świetliste ciało. 
Ileż tysięcy wierszy przepłynęło przeze mnie tej nocy! 
A jutro nie będę w stanie powtórzyć ani słowa.




 

powrót do góry strony