Vortal  o  medytacji Aktualności  Sklep  Kontakt

Strona Główna 

Powrót do działu 



Mistrz Eckahrt




Szczęśliwość jest dostępna na ziemi

Pierwszym przekonaniem Eckharta, które wciąż nie przestaje modulować jego dzieła kaznodziejskiego i duchowego jest to, że "szczęśliwość jest dostępna na ziemi": felicitas filozofów może być schrystianizowana - a ściślej mówiąć: właściwy sens chrześcijańskiego przesłania polega na zaproponowaniu teologicznej asymilacji filozoficznego ideału "szczęśliwości intelektualnej", głoszonej przez mistrzów arystotelizmu w drugiej połowie XIII wieku. 
Asymilacja ta dokonuje się poprzez wpisanie teologicznej problematyki szczęśliwości w samą istotę egzystencji człowieka pielgrzymującego, a ściślej, dokonuje się poprzez dowartościowanie teologii błogosławieństw, tej z Kazania na Górze, w stosunku do teologii szczęśliwości. Jeśli z przyczyn, w których nie brak perspektyw eklezjologicznych, papież Jan XXII czyni się piewcą koncepcji szczęśliwości odsyłającej wizję uszczęśliwiającą do Sądu Ostatecznego, Eckhart, również zatroskany o Kościół, opowiada się, nie za wizją odroczoną, lecz za wizją natychmiastową. 
Dla niego Kazanie na Górze głosi hasła szczęśliwości in via, szlachetności, która nie jest już tożsama ze szlachetnością klerka, zawodowego myśliciela, lecz jest szlachetnością zdeprofesjonalizowaną, szlachetnością człowieka świeckiego czy prostego. Nowym arystokratą jest człowiek błogosławieństw, zasiada wraz z Chrystusem na Górze - na "szczytach kontemplacji".



Pokora i duchowe ubóstwo

Jak u wszystkich mistyków "nadreńskich", duchowość Eckharta jest chrystocentryczna, ponieważ ogniskuje się na dwóch łaskach, Wcielenia i wewnętrznego Zamieszkania i rozwija wszystkie konsekwencje teologicznej tezy, zgodnie z którą Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał sie Bogiem. 
Teologia ta, wyłożona w tematach narodzin Słowa czy Syna w duszy (teogenezja) daje miejsce mistyce, którą nazwać można "mistyką Bożego Narodzenia". Chrystus jest również w centrum duchowości eckhartiańskiej, bo w stanie czystym przedstawia wszystkie cnoty chrześcijańskie przygotowujące i realizujące przebóstwienie: pokorę, ubóstwo ducha, szlachetność wewnętrzną. 
Chrystus, nowy Adam, jest prototypem chrześcijanina jako człowieka odnowionego w pełni swej natury wcześniejszej niż grzech, człowieka odnowionego przez łaskę, człowieka zarazem i niezależnie pokornego, ubogiego i szlachetnego. Wyjaśnieniu i uwewnętrznieniu tej równorzędności poświęcona jest większość niemieckich kazań Eckharta.

Chrystus na krzyżu, chwała i szaleństwo Krzyża, cierpienie Męki, nie odgrywają centralnej roli w duchowości eckhartiańskiej: cierpienie nie jest w niej waloryzowane dla niego samego, jako przedmiot koniecznego naśladowania. Chrystus, o którym mówi Eckhart jest "ponad radością i trudem", a to, co proponuje jako wzór do naśladowania nie tyle jest Jego cierpieniem, co Jego "oderwaniem" i Jego "odosobnieniem", zarówno w sercu działania, jak i udręczenia. 
Duchowość eckhartiańska sprowadza się do najwyższego równania: człowiek pokorny, ubogi i szlachetny jest zarazem człowiekiem oderwanym i odosobnionym. Przez to mistyka Eckharta skupia się na warunkach dostępu do chrześcijańskiego życia, które dane jest każdej ludzkiej istocie bez względu na jej stan, mężczyźnie czy kobiecie, duchownemu czy świeckiemu. Nie odwołuje się do żadnego nadzwyczajnego czy "afektywnego" doświadczenia, do żadnej wizji czy przeżywania cierpień, jakich Chrystus doznał podczas Męki: wzywa każdego chrześcijanina, by ponownie narodził się w Chrystusie. Nie odrzuca jednak żadnej powszechnie przyjętej praktyki, ćwiczenia czy dzieł, przez które ma się wyrażać chrześcijańskie życie: modlitwy, eucharystii, przystępowania do sakramentów. Zmienia nie tyle formy zewnętrzne odsobistego zaangażowania, co intencję, jaka nimi kieruje i jaka nadaje im strukturę.


Struktura i funkcja pokory

Eckhart lubi mówić, że człowiek pokorny czy oderwany rozkazuje Bogu. Może się to wydawać gorszącym i nie dającym się obronić paradoksem. De facto chodzi o pewną koncepcję natury Boga i Jego relacji do stworzenia. 
Centralną ideą eckhartiańskiej teologii pokory jest to, że Bóg, stojąc wobec duszy całkowicie opróżnionej z wszelkiej reprezentacji, słowem, wobec tej pustki, która jest straszna dla natury, stoi w obliczu Swego naturalnego Miejsca, w obliczu samego Siebie, i nie może nie oddać się jej zupełnie, skoro nic nie stwarza przeszkód dla Jego rozlania się w niej, bo daje się Sobie w sobie. Dusza nie zmusza więc Boga, by jej słuchał, lecz pozwala Mu być w Nim tym, kim jest. Bóg wewnętrznie uniżony nie traci nic ze swej boskości, bo zstępuje w Siebie. Wysokość Boga i głębia pokory spotykają się w Głębi bez dna, w jedności Boga i człowieka, który poddany jest Bogu w samym Bogu. 

Eckhart ilustruje tę trudną tezę na przykładzie geometrycznym. W projekcji kuli na płaszczyznę, biegun, oś kuli, nie tylko pokrywa się z jej dnem, lecz i z centrum obwodu wykreślonego na płaszczyźnie. Jest więc uniżenie, lecz uniżenie wewnętrzne, góry do środka. Eckhartiańskia koincydencja przeciwieństw, góry i dołu, dokonuje się w duszy, tam, gdzie współistnieje biegun powszechny z powszechnym centrum, wnętrze z zewnętrznością. Góra i dół utożsamiają się w centrum, w narodzinach Syna w duszy chrześcijanina.

Alain de Liber 
"Eckhart, Suzo, Tauler - rzecz o przebóstwieniu człowieka" 








Legendy o Mistrzu Eckharcie

Dobra rozmowa pewnej dobrej siostry z Eckhartem

Jedna z córek przyszła do klasztoru Braci Kaznodziejów i poprosiła Mistrza Eckharta.
Furtian zapytał: Kogo mam zgłosić?
Siostra: Nie wiem.
Furtian: Dlaczego nie wiesz?
Siostra: Bo nie jestem ani dziewczęciem, ani niewiastą; ani mężem, ani żoną; ani wdową, ani panną; ani panem, ani służącą, ani sługą.

Furtian poszedł do Eckharta i powiedział: Przyjdź, ojcze, do najdziwniejszego stworzenia, o jakim kiedykolwiek słyszałem, lecz pójdźmy razem, a ty wystawisz głowę i zapytasz: kto chce się ze mną widzieć?

A gdy ten postąpił zgodnie z prośbą, siostra powtórzyła mu to samo, co powiedziała furtianowi.

Wtedy Eckhart rzekł: Prawdziwe są i mocne twoje słowa; wyjaśnij mi dokładniej, o co ci chodzi.

Ona odpowiedziała: Gdybym była dziewczęciem, zachowałabym aż dotąd pierwszą niewinność; gdybym była niewiastą, nieustannie rodziłabym w duszy Słowo Przedwieczne; gdybym była mężem, stawiałabym silny opór wszystkim grzechom; gdybym była żoną, dochowywałabym wierności mojemu umiłowanemu jedynemu Małżonkowi, gdybym była panną, służyłabym z pełną szacunku bojaźnią; gdybym była panem, miałabym władzę nad wszystkimi Boskimi cnotami; gdybym była służącą, z pokorą bym się uniżała przed Bogiem i stworzeniem; gdybym była sługą, ciężko bym pracowała i całą wolą, bez sprzeciwu, służyła swemu Panu. Nikim z nich nie jestem. Jestem jak każda inna rzecz i tak sobie żyję.

Mistrz oddalił się. A swym braciom tak powiedział: Zdaje mi się, że rozmawiałem z najczystszym człowiekiem, jakiego spotkałem w życiu.



O dobrym poranku

Napotkanemu raz ubogiemu Mistrz Eckhart powiedział:
- Niech ci Bóg da dobry poranek!
- Ojcze, zatrzymaj go dla siebie, bo ja nigdy jeszcze nie miałem złego.
- Jakże to, bracie?
- Otóż wszystkie zesłane przez Boga cierpienia znosiłem z radością i ze względu na Niego; uważałem też, że nie jestem ich godzien. I dlatego nigdy nie byłem smutny ani przygnębiony.
- Gdzie przede wszystkim znajdywałeś Boga?
- Znajdywałem Go, kiedy się wyrzekałem stworzeń.
- A gdzież, bracie, On mieszka?
- We wszystkich czystych, niewinnych sercach.
- A kimże ty, bracie, jesteś?
- Królem.
- Nad czym królujesz?
- Nad swoim ciałem. Bo było ono bardziej ochocze i skore do wykonywania i znoszenia wszystkiego, co mój duch zapragnął, aniżeli on sam do przyjęcia tego od Boga-
- Ale król musi posiadać królestwo. Gdzie zatem jest twoje?
- W mojej duszy.
- Jakże to, bracie?
- Kiedy zawrę bramy pięciu zmysłów i całą mocą
zapragnę Boga, znajduję Go w duszy tak promieniejącego radością, jak jest w wieczności.
- Ty chyba jesteś świętym, bracie! Kto cię nim
uczynił?
- Moje przesiadywanie w milczeniu, wzniosłe myśli i zjednoczenie z Bogiem - oto co mnie wynosiło ku niebu. Bo nie mogłem znaleźć odrobiny spokoju w niczym mniejszym od Boga. Ale oto znalazłem Go, a w Nim spokój i radość na wieki - to zaś w doczesności góruje ponad wszelkimi królestwami. Żaden uczynek zewnętrzny nie jest na tyle doskonały, żeby nie zakłócał przeżyć wewnętrznych.



Mistrz Eckhart i nagi chłopiec

Mistrza Eckharta spotkał raz miły z wyglądu, nagi chłopiec.
- Skąd przybywasz? - spytał Mistrz.
- Od Boga.
- Gdzieś Go pozostawił?
- W cnotliwych sercach.
- Dokąd zmierzasz?
- Do Boga.
- Gdzie Go znajdziesz?
- Wszędzie gdzie się wyrzekłem stworzeń.
- Kim jesteś?
- Królem.
- Gdzie twoje królestwo?
- W moim sercu.
- Uważaj, żeby nikt inny nim nie zawładnął!
- Uważam.
Wtedy zaprowadził go do swojej celi i powiedział:
- Weź szatę, którą tylko chcesz.
- Wtedy nie byłbym królem.

I znikł.

Był to sam Bóg, który taką sobie urządził z nim krotochwilę






Gościnność Eckharta

Pewnego razu przybył do Kolonii nad Renem pewien ubogi, by szukać ubóstwa i żyć dla prawdy. Spotkała go tam jakaś panna i rzekła:
- Chcesz ze mną spożyć posiłek?
- Chętnie!

A gdy zasiedli, powiedziała:
- Pojedz sobie dobrze i niczego się nie obawiaj. On odparł:
- Jeśli jem za dużo, popełniam błąd, a jeśli za mało, to też nie jestem w porządku. Będę jadł, tak jak przystało ubogiemu.

Zapytała go:
- Ubogi - któż to taki?
- Trzy rzeczy są tu niezbędne: Musi on umrzeć wszystkiemu, co pochodzi z natury, nie może nadmiernie kochać Boga, wreszcie niech nikomu nie pozwala więcej cierpieć niż on sam.
- Powiedz mi, drogie dziecko, na czym polega ubóstwo człowieka wewnętrznego?
- Polega ono na trzech rzeczach. Jest to, po pierwsze, doskonałe odosobnienie od wszelkich stworzeń w czasie i wieczności, następnie - szczera pokora człowieka wewnętrznego i zewnętrznego, wreszcie wewnętrzna żarliwość i nieustannie ku Bogu podniesione serce.
- Ach, co za radość, słuchać tego! Ale powiedz mi jeszcze, jak należy rozumieć ubóstwo ducha?
- Zbyt wiele pytasz!
- Czyż można zbyt wiele mówić o tym, co dotyczy chwały Bożej i szczęśliwości człowieka? - czegoś podobnego nigdy jeszcze nie słyszałam!
- Masz rację. Zatem również to ubóstwo zasadza się na trzech rzeczach. Po pierwsze, człowiek nie powinien znać w czasie i wieczności niczego poza Bogiem. Po drugie, niech Boga nie szuka poza sobą. Po trzecie, niech żadnego- dobra duchowego nie przenosi z jednego miejsca na inne, jak swojej własności.
- Zatem Mistrz, twój i mój ojciec, nie może przenieść swego kazania z celi na ambonę?
- Nie!
- Dlaczego?
- Im coś bardziej doczesne, tym bardziej cielesne; a im bardziej cielesne, tym bardziej doczesne.
- Ten duch nie pochodzi z Czech!
- Słońce świecące z Kolonii oświeca również Pragę4-
- Wyjaśnij mi to lepiej.
- Nie wypada mi, skoro obecny jest tu Mistrz. Mistrz: Kto nie zna prawdy w swym wnętrzu, niech ją kocha na zewnątrz. A wtedy znajdzie ją również w sobie.
Panna: Dobrze mi wynagrodzono za ten posiłek.
Ubogi: Dziewczyno, teraz ty zapłać za wino.
Panna: Chętnie! Proszę mnie pytać.

Ubogi: Po czym człowiek ma rozpoznawać działanie Ducha Świętego w swej duszy?
- Po trzech rzeczach: Po pierwsze, z każdym dniem ma w nim ubywać cielesności, rozkoszy i miłości naturalnej. Po drugie, ma w nim ciągle rosnąć miłość Boża i łaska. Po trzecie, niech z miłością i przekonaniem kieruje swe uczynki bardziej ku bliźniemu niż ku sobie.
- Tej reguły trzymali się wybrani przyjaciele Chrystusa.

Po czym człowiek duchowy może rozpoznać, czy Bóg jest w nim obecny, gdy się modli i ćwiczy w cnotach?
- Po trzech rzeczach. Najpierw, po tym czego Bóg nie żałuje swym wybranym, to jest pogardy ze strony świata i cierpień cielesnych. Drugi znak to wzrost łaski, odpowiadający stopniowi miłości między nim a Bogiem. Po trzecie, Bóg nigdy nie odprawia człowieka, nie ukazawszy mu przedtem nowej drogi prawdy.

-Tak na pewno jest, inaczej być nie może. Powiedz mi, po czym człowiek ma poznać, że wszystkie jego uczynki są zgodne z wolą Bożą?
- Po trzech rzeczach. Są to: niezmiennie czyste sumienie, stałe trwanie w zjednoczeniu z Bogiem oraz rodzenie Syna przez Ojca niebieskiego, który Go nieustannie przelewa w tego człowieka.
Mistrz: Gdyby każdy dług był spłacany równie hojnie jak to wino, wówczas niejedna dusza pozostająca teraz w czyśćcu, już by się cieszyła życiem wiecznym.
Ubogi: Jeśli coś jeszcze pozostaje tu do zapłacenia, powinien to zrobić Mistrz.
Mistrz: Starym należy uwzględnić ich wiek.
Ubogi: Pozwól działać miłości - dla niej wiek nie ma znaczenia!
Panna: Jesteś, ojcze, mistrzem, którego sztuka trzykrotnie znalazła uznanie w Paryżu.
Ubogi: Wolałbym, żeby ktoś raz jeden sprostał prawdzie, niż trzy razy paryskiej katedrze. Jeśli coś miałem powiedzieć, uczyniłem to.

Panna: Powiedz mi, ojcze, po czym człowiek może poznać, czy jest dzieckiem Ojca niebieskiego?
Po trzech rzeczach: Po pierwsze, wszystkie uczynki pełni z miłości. Po drugie, wszystko przyjmuje od Boga w jednakowym usposobieniu. Po trzecie, całą swą nadzieję jedynie w Nim pokłada.

Ubogi: Powiedz mi, ojcze, jak człowiek może poznać, że cnota działa w nim z najwyższą właściwą jej szlachetnością?
- Po trzech znakach: kochaj Boga ze względu na Niego samego, dobro ze względu na dobro, a prawdę ze względu na prawdę.
Mistrz: Drogie dzieci, jak powinien żyć człowiek, który naucza prawdy?
Panna: Tak, żeby to wypełniał w swych uczynkach,
czego uczy słowami.
Ubogi: Dobrze powiedziałaś. Ale jego wnętrze powinno być takie, żeby więcej w nim było prawdy, niżby to mógł wyrazić na zewnątrz słowami.






powrót do góry strony